Mazury dla dzieci – park dzikich zwierząt

with 10 komentarzy

osiołek i jelenie Mazury z dziećmi - park dzikich zwierząt w Kadzidłowie Matka w kratkę

Kocham Mazury. I wspominając o tym, ostatnio kilka razy spotkałam się z pytaniem „A co można zrobić na Mazurach z dziećmi?”.

I przyznam – my żeglujemy (i właśnie przygotowuję wpis o żaglach z dziećmi), ale od czasu do czasu, ruszamy też na podbój innych miejsc. Ostatnio, chcąc przybliżyć naszym małym mieszczuchom zwierzęta leśne, odwiedziliśmy park dzikich zwierząt w Kadzidłowie.

 

Zwierzęta na wyciągnięcie ręki

Park znajduje się na łąkach na terenie Puszczy Piskiej – i zwierzęta, przynajmniej w części, żyją tam w warunkach zbliżonych do naturalnych.  Więksi mieszkańcy – jak jelenie, osły, daniele, sarny czy koniki polskie – mieszkają w grupach na dużych wybiegach otoczonych ogrodzeniami. Mniejsi – niestety często w klatkach.

Zwiedzający poruszają się w grupach z przewodnikiem po wybiegach – najpierw przechodzi się przez część bardziej zabudowaną, żeby później dotrzeć na łąki i pod las. Zwierzęta są przyzwyczajone do wkraczających na ich tereny ludzi. Najczęściej przyjmują ich z obojętnością (no chyba, że akurat częstują jabłkiem), czasem z ciekawością – jak mały koziołek, który z chęcią pozował do zdjęć z moją córką.  Dla dzieci jest to rzadka okazja do podejścia z bliska do jelenia, pogłaskania sarenki, nakarmienia koziołka.

koziołek Mazury z dziećmi - park dzikich zwierząt w Kadzidłowie Matka w kratkę

 

Kiedy jest taka potrzeba, można liczyć na ostrzeżenie przewodnika (trzymajcie się trzy metry od czapli, nie podchodźcie of tyłu do osłów).

Można też usłyszeć historie przyniesionych przez ludzi do parku zwierząt – sarenki sierotki czy bocianów wyrzucanych z gniazd.

bociany wyrzucone z gniazdka Mazury z dziećmi - park dzikich zwierząt w Kadzidłowie Matka w kratkę

 

Nie zawsze – „proszę nie karmić zwierząt”

Przed wejściem można kupić jedzenie (pokrojone jabłka i marchewki) – i w jednym z wybiegów dozwolone jest karmienie zwierząt.

To duża frajda dla dzieci i, szczególnie w przypadku małych mieszczuchów, daje im szanse na obeznanie się z większym zwierzęciem, przyjrzenia z bliska, nawiązania kontaktu.

 

Czy dzieci dadzą radę?

Ale uwaga – rodzice muszą mieć tu szczególne baczenie na dzieci.

Po pierwsze, osłów karmić nie wolno, a one bardzo chcą zjeść. I zdesperowane szukają dostępu do pożywienia (jeden z nich zaczął wyjadać „kręciołki” z klonów, które moja córka schowała do kieszeni).

Po drugie, dużo zależy od stopnia najedzenia całej gromady. Jeśli są głodne, mogą one mniej lub bardziej uporczywie chodzić za dziećmi – a kilka zwierząt okrążających malucha może go zestresować. Dlatego rodzice powinni być obok i zapewniać dziecku poczucie bezpieczeństwa.

Co więcej – trzeba przygotować się na mniej więcej godzinny spacer po wybiegach. Małe dzieci, jak  wiadomo, mają również krótkie nóżki – trzeba więc rozważyć, czy dadzą radę przejść trasę. Szczególnie, że przejście pomiędzy wybiegami odbywa się po drabinkach (więc wózek raczej odpada).

barierki Mazury z dziećmi - park dzikich zwierząt w Kadzidłowie Matka w kratkę

Dwa lata temu, gdy byliśmy pierwszy raz – z trzyipółlatką oraz roczniakiem z kawałkiem było ciężko (na szczęście byli wtedy z nami dziadkowie). Tym razem, dziewczyny starsze o dwa lata, biegły do same do przodu niesione entuzjazmem. Dla starszej – pokonywanie barierek było dodatkową zabawą, młodsza potrzebowała tylko odrobiny wsparcia.

 

Praktyczne informacje

  • Kadzidłowo znajduje się mniej więcej w połowie trasy między Rucianem-Nidą a Mikołajkami.
  • Bilety ulgowe kosztują 9 złotych a normalne 18. Przed wejściem jest parking.
  • Zwiedzanie odbywa się w grupach, więc może być konieczność poczekania chwilę aż grupa się zbierze.
  • Na trasie brak jest możliwości uzupełnienia zapasów wody, jedzenia czy też załatwienia innych potrzeb. Trzeba się zaopatrzyć i przygotować się wcześniej.
  • Jeśli planujesz obiad w Oberży pod Psem – warto rozważyć wcześniejszą rezerwację (choć my nie mieliśmy problemów ze znalezieniem stolika).

Kadzidłowo – czy warto?

Przygotowując wpis, trafiłam w internecie na szereg krytycznych opinii o Kadzidłowie.

Że barierki i trudne przejścia, że trasa długa, a na wybiegach leżą odchody zwierząt. I tak – to prawda, ale nam to nie przeszkadzało. Część uroku tego rodzaju parku. Ale żeby dobrze się bawić – trzeba wziąć pod uwagę możliwości dzieci. Trasa faktycznie jest dość długa i moim zdaniem, mogłaby zostać skrócona przez ominięcie miejsc gdzie mieszkają zwierzęta „niepokazujące” się ludziom (chyba że to my mieliśmy pecha, a zwierzęta częściej są widoczne).

Że przyjeżdżają autokary i są tłumy – w wakacyjną lipcową sobotę (około 10 rano), kiedy pogoda była w kratkę – nasza grupa nie przekraczała 30 osób (które rozchodziły się po wybiegach, małe korki tworzyły się tylko przy przejściach przez barierki.

Że zwierzęta są w małych klatkach. No właśnie… Fajne jest że właściciele pomagają zwierzętom. Fajniej byłoby jeszcze, gdyby zainwestowali więcej w budowę przestronnych klatek – dla zwierząt, które ich potrzebują. )

Ogólnie – bazując na naszym doświadczeniu zwiedzania bez problemów i mierząc entuzjazmem moich cór po zwiedzaniu (ani razu nie było wezwania „na rączki”) – warto.

Szczególnie, że po zakończeniu trasy można udać się na pyszne jedzenia do Oberży pod Psem.

oberża pod psem Mazury z dziećmi - park dzikich zwierząt w Kadzidłowie Matka w kratkę