Czytając inne blogi – w kwietniu o dziecku

with 1 komentarz

 

rysunek balona i podpis kwiecień z blogami Miesiąc w godzinę o dziecku to polecam

Czytam blogi. Te duże, te średnie i te małe, dopiero rozwijające się. Często zdarza się, że mam pięć minut wolnego, kiedy Najmłodszy bawi się sam, kiedy przysiądę na ławce w parku – wtedy czytam. A jakbym tego czasu nie miała? Jakbym miała godzinę w ciągu miesiąca? Poniżej, specjalnie dla tych, którzy mają mniej czasu – subiektywny wybór tekstów z innych blogów, które w kwietniu najbardziej do mnie trafiły. Poniżej pięć tekstów w kategorii dziecko (czyli wszystko, co dotyczy dzieci), a kolejne pięć dotyczących mam (też bardzo pojemna kategoria) – tutaj😊

 

Pięć tekstów o dzieciach 

Herbata ze szkanki – Zaufaj mi

Dziecko chce wyjsć samo na podwórko? Co Ty na to? Standard? Nigdy w życiu?

Mądre rozważania dookoła samodzielnych wyjsć. Tekst bardzo przemawiający do mam kilkuletnich dzieci. A że Najstarsza wchodzi w tym sezonie w okres „czy mogę wyjść sama” – do mnie też! Mam bardzo rożne myśli, ale też przypominam sobie czasy, kiedy w jej wieku biegałam bez nadzoru na budującym się osiedlu, poznając przyjaciół i odkrywając świat. Zostały mi z tamtych czasów dwie przyjaciółki na całe życie i mnóstwo szczęśliwych wspomnień. I nie chciałabym jej tego zabierać – a przynajmniej zabierać więcej niż zabrały już zmiany cywilizacyjne.

Temat dla mnie ważny, zbieram się sama do pisemnego rozprawienia z własnymi uczuciami w tym temacie.

Ja kura niedomowa – Wyzywam panią psycholog Ohme

Polemika z artukułem napisanym przez Małgorzatę Ohme. Polemika czasem ostra, ale potrzebna! Bardzo! Jako matka córek odczuwam mocno tematy dotykające motywacji dziewczynek. I zgadzam się w 100%, że kluczowe co mogą wynieść z domu to poczucie własnej wartości! A nie poczucie, że musza mieć piękny warkocz, żeby czuć się wartymi miłości.

Blog Ojciec – Największa bzdura jaką można powiedzieć o rodzicielstwie bliskości

Blog Ojcjec reklamy nie potrzebuje – ale  porównanie trzech stylów rodzicielstwa i ich wpływu na reakcję rodzica w sytuacji, kiedy dziecko wybiegnie na ulicę jest tak obrazowe – że nie mogę się powstrzymać!

Szczególnie, że idee rodzicielstwa bliskości są mi bliskie. A autor rozprawia się również ze zbywaniem rodzicielstwa bliskości jako „chwilowej mody”. A tak naprawdę -ileż to rzeczy będących dziś standardem było kiedyś wybrykiem i właśnie „chwilową modą”…

Niska – Mamo, mój terminarz pęka w szwach!

Głos przeciw podejściu „projekt dziecko” – podejsciu, które obejmuje obowiązkową naukę minimum dwóch języków, śpiewu lub gry na instrumencie, programowania, pływania, baletu i – czegoś zabrakło na liście? fortepian, basen, programowanie, itd. I powtarzam za autorką „Nie zrozumcie mnie źle. Nie jestem aż taką skrajną przeciwniczką tzw. dodatkowych zajęć dla dzieci. Jestem przeciwniczką fundowania dziecku MASY dodatkowych zajęć. Niech ma czas na zabawę, lenistwo i nudę. Niech robi, co chce.”

Tekst bardzo na czasie wiosną:) Ciekawe, czy którekolwiek dziecko wybrałoby zajęcia kilka razy w tygodniu zamiast wyjścia na podwórko. Ja myślę o moich czasach podwórkowych z dużą nostalgią… Nie wspominając już o tym, że wolna zabawa na dworze może byc dużo bardziej rozwojowa niż zajęcia!

Segritta – Co zrobić, gdy dziecko odda, zniszczy lub zgubi coś swojego?

Bardzo zdroworozsądkowo i z dystansem! O podejściu do własności dzieci – która tak czesto chce się ograniczyć w przekonaniu o wszechmocy rodzica…

Ja osobiście też kiedyś wymyśliłam, że najlepszym sposobem na pogodzenie córek kłócących się o zabawki, będzie wprowadzenie zasady, że nieużywaną zabawką może się bawić każda z nich bez konieczności pytania właścicielki. Na podobnej zasadzie jak ja mogę wziąć np. książkę męża. O naiwności! Wycofaliśmy się z tego już dawno:)