Co ja tu – czyli o czym i dlaczego?

with Brak komentarzy

zdjęcie róży w oknie

Bierzesz rok urlopu macierzyńskiego? I nie zwariujesz bez wyzwań zawodowych? Same kupki i pieluszki – ja to uciekłam z domu po trzech miesiącach… Tak słyszałam:)

A wyszło na to że nie, póki co nie zwariowałam (choć momentami nie byłam od tego tak daleko). I wcale nie chodzi o to, że całe dnie z błogością wpatruję się w twarzyczkę mojego potomka (choć od czasu do czasu – owszem, tak). Ale czas w domu z dzieckiem dał mi przestrzeń na zastanowienie kim jestem, co lubię i co chcę robić, na poznanie nowych rzeczy, na zaangażowanie w nowe aktywności i zagłębienie w tematy, które wcześniej nie były mi znane. Taki „gap year” tylko w innym wydaniu:)

I tym doświadczeniem chciałabym się podzielić. Pokazać, że dłuższy pobyt w domu z małym dzieckiem w trakcie urlopu macierzyńskiego nie musi wiązać się ze zgubieniem siebie samej w nawale nowych obowiązków. Owszem bywa ciężko. Ale i tak dla mnie jest to okazja do ciągłego odkrywania siebie.

Udany urlop macierzyński – poszukiwania przepisu

Może to Twoje pierwsze dziecko, może drugie, może trzecie…

I z jednej strony atakują Cię artykuły jak być dobrą matką, reagująca na każdy sygnał dziecka, skupioną na jego rozwoju, karmiącą piersią, masującą, tulącą, współśpiącą, nierozstającą się z dzieckiem i niespuszczającą go z oka, chodząca na zajęcia rozwojowe, przecierającą marchewki; jedzącą tylko marchewkę, rozumiejącą język dziecka i każdy jego gest, czasem żyjącą tylko dzieckiem i dla dziecka. Z drugiej strony – czytasz o matkach spełniających się na każdej płaszczyźnie, bizneswomen wracających do pracy po dwóch tygodniach od urodzenia dziecka, aktorkach zabierających maluchy na plan filmowy, podróżniczkach jeżdżących ze swymi Iwiątkami do dalekich krajów, małych bywalcach knajp i restauracji.

I musisz pomiędzy tym (a może po którejś ze stron) znaleźć swoją drogę. Wyważyć wszelkie za i przeciw i wziąć dla siebie to, co Ci odpowiada. Bo każda z tych dróg może być dobra, zakładając że pozwala na zaspokojenie potrzeb dziecka.

Ten blog będzie opowiadał o tym, jak ja próbuję sobie radzić. Nie o matkowaniu poświęcającym się, nie o korzystaniu z życia jakby dzieci nie było, ale o byciu matką kochającą, troskliwą i dbającą, stawiającą na dobro dzieci ale przy tym pamiętającą o sobie i poznającą siebie przy dziecku.

Długo trwało zanim doszłam do tego stanu. Pierwsze miesiące przy najstarszej córce wspominam jako okres dużego zagubienia na każdej płaszczyźnie. Dlatego będzie też o tym, jak wyszłam z tego dołka. Będzie o tym, co odkrywam jako kobieta dojrzała (!) i matka trójki dzieci. Będzie o tym, co można zrobić przy niemowlaku, o możliwościach, aktywnościach, w których można uczestniczyć z dzieckiem. Co robię, żeby nie zwariować w kolejny deszczowy dzień nad kolejną stertą prania. Siłą rzeczy też o dzieciach, ale nie tylko i nie przede wszystkim.

I przede wszystkim – dla mnie będzie to próba znalezienia odpowiedzi na pytanie, jak przy wszystkich obowiązkach matki cieszyć się chwilą, jak żyć radośnie i nie traktować codzienności jako listy rzeczy do zrobienia, „to dosów” z kolejnymi punktami, które koniecznie trzeba wykreślić.

Wciąż jestem na urlopie macierzyńskim, wciąż szukam nowych możliwości, odpowiedzi co jest dla mnie ważne. Może Wy też szukacie. Myślę, że warto szukać razem.