Pierwszy dzień w szkole bądź w przedszkolu… Trudny moment – i dla dziecka, i dla rodzica.
Po rodzinie ciągle krążą moje historie przedszkolne, kiedy po odprowadzeniu i wejściu do przedszkola głównym wejściem uciekałam drzwiami kuchennymi… I to nie raz.
A ja sama wspominam pierwsze dni Najstarszej córki w przedszkolu – pobudki o 5 rano, płacz, niepokój w spojrzeniu… Podglądanie przez szybę czy przestała płakać. Ból serca. Kiedy docierałam do pracy na 8.30 byłam tak zmęczona, jakbym właśnie pracę kończyła. Ocierałam pot z czoła uznając, że najtrudniejszy moment dnia minął. Dla kontrastu, przy Średniej córce pierwsze dni przedszkola minęły spokojnie.
A teraz Najstarsza idzie do szkoły (a konkretnie do szkolnej zerówki). I jak jest?
5 rzeczy, których nie należy mówić dzieciom rozpoczynającym szkołę lub przedszkole
Przeżywa stres i zadaje pytania.
A ja staram się odpowiadać tak, żeby przygotować ją na to co się wydarzy. Staram się wysłuchać jej niepokojów i być przy niej – na podobnych zasadach jak opisałam w Złość dziecka – dlaczego warto spróbować empatycznego słuchania.
Staram się też podejść poważnie do jej rozterek. Przez to, co robię, ale też przez to – czego robić nie zamierzam.
A czego unikam?
„Zobaczysz, będzie super”, „ja uwielbiałam szkołę” – czyli tworzenia przeidealizowanego obrazu szkoły
Czemu? A co jak nie będzie super? A co jak się jej nie spodoba?
Trudniej jej będzie o tym opowiedzieć, podzielić się ze mną – jeśli zapewniałam że będzie fajnie. Trudniej jej będzie też zaakceptować te emocje. A przede wszystkim – może to nadwyrężyć jej zaufanie do mnie.
„Nie ma się co martwić – czyli bagatelizowania obaw dziecka
Czemu? Bo zależy mi na tym, żeby córka czuła, że jestem przy niej i traktuję ją poważnie, słucham co ma do powiedzenia, a nie ją zbywam. Co więcej – bagatelizowanie emocji sprawia, że dziecko zaczyna się zastanawiać czy jego emocje są właściwe, a w rezultacie – ma z nimi jeszcze większą trudność.
„Ja zawsze miałam czerwony pasek”, „Będziesz na pewno najlepszym uczniem” – czyli stawianie wygórowanych oczekiwań
Nie mówię, żeby nie mieć w ogóle oczekiwań. Ale warto się zastanowić, czego chcemy. Tego, żeby dziecko spędzało długie godziny na wkuwaniu, czy tego żeby odkryło radość z nauki, z poznawania świata, dziedziny, które są dla niego interesujące? Dlatego bardziej interesuje mnie czego dziecko się nauczyło niż jaką ocenę dostało.
„Idź przedstaw się dzieciom” – czyli wypychanie dziecka poza strefę komfortu
Jeśli Twoje dziecko jest śmiałe i łatwo nawiązuje kontakty – świetnie, nie chodzi o hamowanie go. Ale jeśli nie – dajmy mu czas, nie wywierajmy dodatkowej presji, pozwólmy dojrzeć do kontaktów z rówieśnikami.
„No i co – na pewno Ci się spodobało”, „musiało było fajnie” – czyli wkładania dziecku w usta odpowiedzi jaką (nie ukrywam) chciałabym usłyszeć
Czemu? Bo jak dziecko ma odpowiedzieć, że nie, nie podobało mu się? Do trudnych emocji związanych ze szkołą dojdzie jeszcze trudność w rozmowie z rodzicem. Ja osobiście nie znoszę sytuacji, kiedy w ciężkiej dla mnie chwili muszę pocieszać wszystkich dookoła, że nie jest tak ze mną tak źle.
Jak wspomóc dziecko pierwszego dnia w szkole?
Wysłuchać dziecko i, jeśli chce słuchać, podzielić się swoim doświadczeniem
Kiedy córka przyszła do mnie z obawami wysłuchałam jej. Powiedziałam, że rozumiem, że się przejmuje. To nowe miejsce i to naturalne, że ma obawy.
Ale też poczułam, że warto odwołać się do własnego doświadczenia.
Powiedziałam jej, że ja lubiłam szkołę. I że na początku też się trochę stresowałam. Ale potem okazało się, że mi się podoba, że na przerwach można fajnie się bawić, a na lekcjach dowiedzieć ciekawych rzeczy.
Zaczęła zadawać pytania.
Opowiedziałam też, że po pewnym czasie –poznałam kolegów i koleżanki z klasy. W tym dwie przyjaciółki, z którymi przyjaźnię się po dziś (ciocię Ulę i ciocię Anię) – i które córka zna (i sama przyjaźni się z córką jednej z nich).
Popatrzyła, pokiwała głową. Wydawała się spokojniejsza.
Opisać, czego się można spodziewać
Córka prosiła, żeby jej nie zostawiać samej od razu.
Opowiedziałam jej, jak wyobrażam sobie pierwszy dzień w szkole. Że pójdziemy razem. I będę przy niej. Możliwe, że przez jakiś czas będę stała wśród rodziców a ona wśród dzieci, możliwe że na jakiś czas będzie w innej sali – ale ja będę w tym samym budynku cały czas. I razem wrócimy do domu.
Nie straszyć dziecka
Pisałam o tym, żeby nie wytwarzać wyidealizowanego obrazu szkoły (do którego szkoła może nie przystawać). Ale też w żadnym wypadku nie chodzi mi o to, żeby dziecko straszyć.
My, rodzice mamy różne obawy – często wynikające z naszych osobistych doświadczeń. Ale rozsądne jest nie przenosić tych lęków na dzieci. A przede wszystkim nie wytwarzać nowych lęków, których dziecko samo z siebie nie odczuwa.
Dlatego staram się przedstawiać szkołę w sposób wyważony – nie sprzedaję historii, że od pierwszego dnia będzie super, ale też podkreślam, że szkołę można lubić i że z dnia na dzień będzie coraz lepiejJ
Przygotować dziecko
Jak? Jeśli są dni adaptacyjne – skorzystać:) Jeśli nie ma – opowiadać z wyprzedzeniem o zbliżających się zmianach, opisać gdzie pójdzie i jak to będzie wyglądało.
Można skorzystać z pomocy książkowej – książeczek o przedszkolu (u mnie wówczas królowali Zuzia i Elmo) lub o szkole – Strefa Psotnika napisała o ulubionych książkach o szkole.
Jak skończyła się historia z płaczącą córką w pierwszych dniach przedszkola? Trudne dni trwały około miesiąca. Po czym, znienacka obudziła się znowu o 5 nad ranem z okrzykiem „Ja chcę do przedszkola!”.
A jutro do szkoły!