Czemu by nie… założyć bloga? Dla mam i nie tylko

with 8 komentarzy

zdjęcie dziecka przed komputerem czemu by nie założyć bloga

Założyłam swojego bloga w czasie urlopu macierzyńskiego. I to nie dlatego, że miałam za dużo wolnego czasu. Zresztą nie ja jedna:) Jest nas – jak to się określa „blogerek parentingowych” – trochę.

Może myśl „Czemu by nie założyć bloga” chodzi Ci po głowie? Ale wahasz się czy to dla Ciebie, masz wątpliwości czy podołasz. Lubisz pisać ale nie wiesz czy to wystarczy.

Też przez to przechodziłam. Ale postanowiłam zacząć działać i sprawdzić.

Przed założeniem bloga

Jak blogowanie wygląda z perspektywy mamy na urlopie macierzyńskim czy wychowawczym?

Pod wieloma względami – dobrze. Pobyt z dzieckiem w domu często budzi chęć do działania, do tworzenia, do robienia swoich rzeczy. Motywuje. I blog to świetny sposób, żeby się zrealizować. Ruszyć z miejsca.

U mnie, kiedy minął pierwszy okres zamroczenia intelektualnego po porodzie (taki kiedy jestem w stanie czytać tylko i wyłącznie kryminały i fantastykę) – pojawiła się ta właśnie chęć. I uwierzcie mi – blogując zaspokoiłam ją z nawiązką.

Ale blogowanie wymaga też inwestycji. Dużo czasu (o tym za chwilę) – zasobu, którego mamom i tak brakuje. Trochę pieniędzy. Wyjścia ze swojej strefy komfortu.

Czas jeszcze raz – czy go masz?

Zachęcając do prowadzenia bloga, myślę równocześnie, że warto spojrzeć na swój tydzień, obowiązki, rzeczy do zrobienia, pomoc na jaką można liczyć. Ustalić, ile ma się wolnego czasu, który się może (i chce) poświęcić blogowi.

Ja tego czasu dużo nie miałam. Ale chciałam go znaleźć. I znalazłam – tylko że zrezygnowałam przy tym  z pewnych rzeczy. Przez długi okres mój maż był w wiecznej delegacji – więc wieczory, kiedy dzieci spały poświęcałam nie książce, nie odpoczynkowi, ale blogowi. Podstawy strony postawiłam w jeden weekend, kiedy córy pojechały do babci, a mąż przejął większość opieki nad Najmłodszym. Zmniejszyłam zaangażowanie w inne sprawy – mniej warsztatów i, niestety, mniej też ćwiczeń.

Zaczęłam efektywnej wykorzystywać czas. Na spacerach słucham między innymi o blogowaniu. Kiedy mam 10 minut wolnego – czytam inne blogi, komentuję.

Bo co właściwie robi bloger?

No właśnie. Mimo badania tematu przed założeniem bloga, nie zdawałam sobie sprawy z całego spektrum rzeczy, które robią blogerzy (albo mogą robić) – patrz Początki blogowania – co mnie zaskoczyło.

Wiadomo, bloger przygotowuje wpisy na bloga (czyli pisze, uzupełnia zdjęciami i wprowadza na stronę). A co jeszcze?

  • promuje swojego bloga i wpisy;
  • działa w mediach społecznościowych (Facebook, Instagram, może Twitter, może Pinterest, może Snapchat?);
  • poznaje swoich czytelników, utrzymuje z nimi kontakt i prowadzi dialog w komentarzach (i mediach społecznościowych);
  • jest obecny w blogosferze (czyta inne blogi i je komentuje, bywa w miejscach czy to w sieci, czy w realu gdzie bywają blogerzy);
  • uczy się, szkoli, pisze newslettery, kręci video, nagrywa podcasty i co jeszcze mu przyjedzie do głowy;
  • obsługuje bloga od strony technicznej

Czy mam czas na wszystkie opisane działania? Nie. Nie udaje mi się codziennie wrzucić fajnego wpisu na Facebooka. Albo zrobić zdjęcia wartego publikacji na Instagramie. I co? Fajnie, by było mieć czas na wszystko. Ale trudno. Blogowanie ma być przyjemnością, a nie spiną i gonitwą za terminami.

Strefa komfortu – czy chcesz ją opuścić?

No właśnie – obecność w mediach społecznościowych. Promowanie bloga. Wcale nie żartowałam pisząc Bądź odważna czyli startuję. I dużo moich działań wiązało się z wyjściem poza strefę komfortu. Bo pisanie bloga jest dużo bardziej osobiste niż pisanie jakichkolwiek treści profesjonalnych, promowanie swojego bloga jest dużo bardziej osobiste niż sprzedaż produktów firmowych.

Początki były najtrudniejsze. Z początku nie wyobrażałam sobie dialogu: „Co u Ciebie?” „Zaczęłam pisać bloga”. Dużym przełomem było pokazanie na moim prywatnym Facebooka mojego bloga.

I z dnia na dzień jest coraz łatwiej, i coraz bardziej wierzę w to co robię.

Twoje dlaczego – czyli czemu chcesz pisać bloga?

Piętrzę trudności? Niekoniecznie. Bo tu jest sedno – wierzyć w to, co się robi.

Czemu myślisz o blogu? Jaki jest Twój cel, motywy? Udzielenie odpowiedzi na to pytanie jest ważne. Bo jeśli wiesz dlaczego, jeśli widzisz sens, wartość dla siebie i innych w tym co chcesz robić – to jest Twój napęd. Wiem z własnego doświadczenia.

Moje dlaczego – skąd u mnie pomysł na założenie bloga?

Byłam w domu z Najmłodszym. W domu, a często poza domem, korzystając z szerokiej oferty możliwości – patrz Co można robić z niemowlakiem. I rosła we mnie chęć zrobienia czegoś więcej, czegoś własnego i kreatywnego.

Z drugiej strony, nazbierałam doświadczeń. Przypomniały mi się momenty po urodzeniu Najstarszej, kiedy nie do końca mogłam się odnaleźć w rodzicielstwie. Porównałam to z czasem po urodzeniu syna, kiedy wręcz w macierzyństwie się zadomowiłam.

I chciałam się tym podzielić. Bez radzenia. Bez mądrzenia się. Po prostu pisząc o tym, co się u mnie działo się po urodzeniu dzieci, co działało, a co nie działało, co robiłam żeby sobie samej pomóc. Bo wiele z nas, mam, przechodzi przez podobne etapy, ma podobne zmartwienia i radości. I, przynajmniej mi, zrozumienie tego, poznanie innych historii, bardzo dużo dało.

Więc dlatego.