Czy zostawiasz dziecko z tatą?

with 11 komentarzy

zdjęcie tata i córka czy zostawiasz dziecko z tatą matka w kratkę

Znasz to? Kąpiesz się, a dzieckiem zajmuje się jego tata. No, a przynajmniej powinien się zajmować.

– „Kiedy wyjdziesz?”, „On płacze…”, „Nie chce się uspokoić, potrzebujemy pomocy…”

I myśl – czy zawsze będę niezbędna? Czy kiedykolwiek uda mi się wyjść z domu chociażby na godzinę? Zostawić dziecko z tatą?

Nie daj się takim myślom – często okazuje się że tata, pozostawiony sam na sam z dzieckiem, radzi sobie doskonale. Nie mając opcji wzywania pomocy – sam rozwiązuje problemy. Uczy się obsługi dziecka. A jednocześnie – nawiązuje z nim więź. Pozwólmy mu na to – gra jest naprawdę warta świeczki!

Tata chce być tatą

Tak, musztarda po obiedzie – było tyle wpisów na Dzień Ojca, że temat wyczerpany. Dlatego ten wpis nie jest o roli ojca. To przede wszystkim spojrzenie na matki, które z jednej strony potrzebują pomocy partnera, ale z drugiej mają też poczucie, że bez nich nic się nie uda i wszystko będzie nie tak. I na pewno ojciec zajmuje się dzieckiem trochę inaczej niż mama, czasem trochę inaczej reaguje – ale jak dasz mu szansę, on da radę!

Daj tacie szansę zająć się dzieckiem, a zobaczysz, że może z tego wyniknąć dużo dobrego!

I nie ma co odwlekać – teraz dziecko jest za małe, teraz ja wiem lepiej. Zawsze jest jakieś nowe wyzwanie, zawsze można wiedzieć lepiej, a z upływem czasu i przyrostem doświadczenia mamy dochodzi jeszcze „W ogóle nic nie wiesz o dzieciach”.

Jedyny, niezbędny warunek – to chęć współpracy ze strony ojca dziecka (a przynajmniej brak odrzucenia możliwości zajęcia się dzieckiem).  Agnieszka Stein tak o tym pisze: „Wiele zależy od tego, czy ojciec chce byś obecny w życiu swojego dziecka (…) Tego nie da się zrobić na siłę albo dlatego, że tak się powinno robić, czy dlatego, że ktoś tak każe. Jeśli ojciec się angażuje, to dziecko ma szansę mieć dwoje równie ważnych rodziców. Choć pewnie dla ojca może to być bardziej świadoma decyzja, bo po matce kultura się tego spodziewa, a po ojcu nie”1.

Uczcie się razem

Jeśli to pierwsze dziecko –dobrym pomysłem jest, żeby tata był z niemowlakiem i z mamą od jego urodzenia (jeśli kolejne – też, ale wówczas rodzice opanowali już wcześniej obsługę malucha). To mój mąż, a nie ja (bo mną zajmowali się lekarze po ciężkim porodzie) miał pierwszy kontakt skóra do skóry z najstarszą córką. Wspomina to do dziś dzień z dużym sentymentem!

Czytałam gdzieś (i zabijcie mnie – za nic nie mogę sobie przypomnieć gdzie), że rodzice często mają swoje ulubione dziecko. I często jest to dziecko najstarsze. A co ciekawe – dzieje się tak zazwyczaj dlatego, że z tym dzieckiem spędzili więcej czasu. I mając dobre doświadczenia – chcą z nim przebywać więcej. Tak samo tata – kiedy doświadczy nie tylko płaczu dziecka, ale też pięknych momentów z niemowlakiem – może chętniej spędzać z nim czas.

Jeśli tata będzie pomagał przy dziecku od początku – może to pomóc ustrzec się od kolejnej pułapki –poczucia braku kompetencji: „Ty lepiej zmieniasz pieluszki”, „ ty już umiesz kąpać”, „boję się jest taki malutki”. Jeśli jeden rodzic zdobył wiedzę, drugiemu – czy z wygody, czy z innych powodów – ciężej zaangażować się w dane zajęcie. Jeśli oboje są na podobnym poziomie – wbrew pozorom może im być łatwiej podzielić się obowiązkami. Bo tak – tata daje radę. Trzeba mieć wiarę w jego umiejętności. Dla pewności możesz mu wydrukować Instrukcję obsługi dziecka🙂 A jeśli Ty mu zaufasz – on sobie zaufa również!

A jak będzie? Różnie. Jednego dnia może mieć lepsze, drugiego gorsze doświadczenia – tak jak i Ty. Dlatego ważne jest, żeby tych doświadczeń nazbierało się trochę, żeby nie rezygnować po pierwszym razie. Mój mąż największą radość miał zawsze z chodzenia z maluchami na zakupy albo do urzędu – napawał się uśmiechami spotykanych pań;)

Ale wracając do tematu. Ja, jak już pisałam – po urodzeniu pierwszej córki byłam w kiepskim stanie. W sumie w gorszym niż po kolejnych porodach – cesarskich cięciach. I mąż pierwszy przewijał, pierwszy kąpał Najstarszą. To ja potem nadganiałam (co nie przeszkodziło mi później zostać rodzinnym ekspertem w obcinaniu paznokci dzieciom). Ale wracając do momentu połogu – poczucie braku kompetencji nie było fajne. Wręcz przeciwnie. Przyczyniało się znacznie do zagubienia w roli matki. Ale w jednej rzeczy pomogło – w przyjmowaniu pomocy innych.

Poczucie, że jesteś niezastąpiona

No właśnie – ja tego poczucia nie miałam. Nie znaczy, że jest mi zupełnie obce (dlaczego mąż jak sprząta kuchnię nigdy nie wyciera blatów  -?!?!?) i walczę z nim. Ale nie w tym przypadku.

Nie jest to jakąś moją szczególną zasługą czy rezultatem przemyśleń,  wynikało raczej ze wspomnianego poczucia braku kompetencji…

Więc bez problemu dałam mężowi „dostęp” do dzieci. Choć teraz, kiedy już w trójnasób nadrobiłam i nabrałam dużej pewności, nie żałuję – nawet w momentach, kiedy czytam, że mąż lubi kiedy dzieciom może wydarzyć się „mała krzywda” (patrz „Na dzień ojca – okiem ojca”).

Wręcz przeciwnie, wiem, że czas z ojcem, czas na przygodę i wyzwania, zaowocuje w ich życiu. A jeśli chodzi o córki, które duża część otoczenia sprowadza do roli bawiących się lalkami księżniczek i mamuś – tym bardziej:)

A może masz wątpliwości – czy myślisz, że będziesz złą matką jeśli zostawisz dziecko z tatą?

Moim zdaniem – nie! Wbrew przeciwnie – masz w sercu najlepszy interes dziecka. I nie chodzi nawet o złota prawdę, że wypoczęta mama to szczęśliwa mama! Chodzi o coś więcej. Pozwolisz dziecku nawiązać relację z ojcem, relację wzbogacającą i cenną dla niego. Pozwolisz ojcu nauczyć się opieki nad dzieckiem, poczuć odpowiedzialność, podejmować decyzje. Pozwolisz mu odkryć radości bycia ojcem.

Ale to ja:) Żeby Cię przekonać dodatkowo podeprę się opinią eksperta;) I to eksperta, któremu znacznie bliższe jest rodzicielstwo bliskości niż „zimny chów”. Jesper Juul, prawdziwy autorytet w wychowaniu dzieci opowiada o swoim doświadczeniu ojca:

„Od wielu lat powtarzam, że gdy dziecko liczy od dziesięciu do czternastu miesięcy, matka powinna wyjechać z domu na co najmniej tydzień. Wtedy ojciec miałby możliwość przebywania z maleństwem sam na sam przez dwadzieścia cztery godziny na dobę. Odkąd mój syn skończył pół roku sam zajmowałem się nim aż do drugiego roku życia – żona studiowała. Byłem nie tylko niańką, ale odpowiadałem także za dom. Po tym doświadczeniu sądzę, że matka oddaje przysługę sobie i dziecku, jeśli pozwala, by ojciec sprawdził się w takiej roli. Będzie mieć wtedy partnera, a nie zmiennika.

I dodaje:

„Zwykle mówię, że matka, która wyjechała z domu, powinna mieć zakaz telefonowania. Pod jej nieobecność całą odpowiedzialność musi przejąć ojciec. Jeśli on sam zgłasza się z jakimś pytaniem, to w porządku…”2

Wyjazd na tydzień? Bez telefonów? Co Ty na to? A może na początek wyjdziesz z domu na kilka godzin?

 

  1. Agnieszka Stein i Małgorzata Stańczyk „Potrzebna cała wioska”; Mamania; Warszawa 2015
  2. Jesper Juul „Kompetentna rodzina”